Z kolebki
Ubieram się w lato, pachnąc naszym wierszem.
Przyodziewam w chabry pamiętnych obłoków,
które szlachetnością serca darowałeś.
A w nich piękne chwile kołyszące do snu.
W kolebce przyjaźni znów zbierać będziemy
poziomki radości, karmiąc nasze zmysły.
Słodkich ścieżek pragnień odświeżymy wersy.
Od świtu do zmroku, aby czar nie ostygł.
Z naszych ust popłyną słów motyle, świerszcze,
co poruszą ziemię świetnego muzyka.
Niech nas niosą rymem, nadziejami drżeniem,
w pejzaże spełnienia, póki serce tyka.