Nadzieja i pragnienie świtu
Zaglądająca srebrną źrenicą w bezsenne okna poetów, z gwiazdami w szeroko otwartych oczach, z marzeniem pod powiekami.
Noc, rozszeptana zwierzeniami zakochanych, mierzona prędkimi oddechami kochanków i łzami opuszczonych.
Pora oczekiwana i niechciana.
Zagłuszana zgiełkiem, rozśpiewana, mieniąca się blaskiem. Cicha, przytulna, zawsze za krótka noc. Dozuje powoli krople czasu nad głowami pracujących i przelewa się strumieniem u tańczących stóp.
Noc tkana w senny kobierzec i malowana niespokojną myślą matki czuwającej nad kołyską.
Zwielokrotniając każdy szelest, karmi wyobraźnię lękliwych.
Tajemniczym mrokiem okrywa niejeden występek.
Ciszą tkliwie otula niewinność.
Noc – udręczenie cierpiących, wytchnienie strudzonych, spełnienie pragnących, niecierpliwość oczekujących.
Pamiętana pierwsza, niewiadoma ostatnia.
Noc – nadzieja i pragnienie świtu.