Relikt świętego słowa
martwym wzrokiem przepasały.
I was kazamatnim kołem
straże łacinne łamały.
Dla was z chłodem stali
zaszczepionej w miecze ojców
gasłem, urągałem
- niech to diabli!
Po was mozaika trupia
jak obraz szaleńca
w bezeceństwie się ostała.
Bom trwał - krwi nie żałował
na twarz padawszy,
wierzył w słowa...
A gdym wszedł na wzgórze
- spojrzał - nie było śmierci
jak okiem objąć...
Koniec nastał pod szorstkim murem
gdzie dumnie mruczała saraceńska głowa!
Wtedym znalazł w Ewangelii
pierwsze ćwierć Boga...