Tacy zwyczajni, a nadzwyczajni
obserwowałam w parku
parę staruszków.
Siedzieli przytuleni na ławeczce.
Z wielka troską trzymali się za ręce.
W oczy z miłością patrzyli,
czule się uśmiechali.
Każdym gestem okazywali miłość
i przywiązanie.
Z wielkim spokojem i godnością
wsłuchiwali się w siebie.
Ich twarze poszarzałe, poorane
zmarszczkami promieniowały
szczęściem.
Mądrość i radość z życia od nich
promieniowała.
Wokół rozsiewali szczęście
i życzliwość.
Stanowili uosobienie miłości.
Przechodnie na nich spoglądali
z zachwytem i łezką zazdrości..
Byli tacy zwyczajni, a jednak
nadzwyczajni.