Człowiek przeszedł w koło pustelni...
i trawę ściął nisko przy ziemi.
Skoszoną na kompost odłożył.
Nieco dalej porzucił kot kreta,
którego upolował
bardziej dla zabawy,
niż z głodu.
Pustelnika pod wieczór skręciło od postu,
gdy kiszki zmęczone przestały grać marsza.
Wówczas demony leżące na pryczy
zadrwiły z szelmowskim uśmiechem:
„My wcale nie śpimy,
i też nie jadamy...”
„Cóż więc was może pokonać?”
- pomyślał asceta
i zaraz usłyszał: „Pokora!
Tylko pokora...”