"czułe słówka"
Było późnawo, więc sądziłem, że moja mała siostrzenica, Wilczusia, już śpi.
Nic z tego.
Głośnym wołaniem przypomniała mi o świętym obowiązku opowiadania bajek na dobranoc.
Po żmudnych negocjacjach padło na Czerwonego Kapturka.
Czerwony Kapturek mieszkał na skraju wielkiego i przepastnego lasu.
Niestety miał pecha. Po lesie grasowały wredne, wstrętne, niedobre i paskudne zielone smerfy.
- Ależ nie! - zaprotestowała Wilczusia - wszystko pokręciłeś.
Smerfy są z innej bajki, a tak w ogóle to są sympatyczne i niebieskie.
- Masz rację - odpowiedziałem strapiony.
Smerfy są niebieskie, a zielone ludziki to ufoludki...
- Zacznij jeszcze raz.
- A więc...
Czerwony Kapturek mieszkał na skraju wielkiego i przepastnego lasu, a w tym lesie mieszkał wilk i zając.
- Znowu nie tak. Tylko wilk. Zające nie potrafią przekradać się z bajki do bajki.
- Rzeczywiście. A więc...
Czerwony Kapturek mieszkał na skraju wielkiego i przepastnego lasu, a w tym lesie mieszkał wilk.
- Tak! - krzyknęła dziewczynka uradowana właściwym obrotem sprawy.
Tego wieczoru zdecydowanie nie miałem natchnienia do opowiadania bajek.
Usiłowałem wmieszać Babę Jagę, lecz Adelina natychmiast dała jej mocne alibi.
- To było o Jasiu i Małgosi.
Plątałem się w zeznaniach bez sensu, miotając się pomiędzy Królewną Śnieżką a Brzydkim Kaczątkiem, aż wreszcie zaświtała mi genialna myśl.
- Sąsiadką Czerwonego Kapturka była Sierotka Marysia.
Dziewczynce zaiskrzyły oczy.
- No... może być.
Dalsza część bajki była moją totalną porażką. Kiedy wspomniałem, że Sierotka Marysia zjadła wilka, na mojej głowie wylądował ulubiony miś Wilczusi...