32-860
moje plany na dziś to śmiać się i biegać
moja mama ściąga pranie, zrywa się mocny wiatr
moje plany na jutro to trochę odpocząć, ale dalej się śmiać
zupa to jest kamień, błoto, piach
nagle mija mi dwadzieścia lat
przeciskam się w tłumie, to nie jest mój świat
pytają, co u mnie, ale czuję się tak bardzo sam
jestem w amoku, jestem daleko od domu
ostatnio trochę choruję, nic nie może mi pomóc
nie chcę tego wypić, ale jakoś się zmuszę
bardzo nie lubię imbiru i tanich wymówek
stawanie się lepszym mężczyzną
to praca, która się nigdy nie kończy
wychowano mnie, by być z tobą
dopóki nas śmierć nie rozłączy
wracam na chwilę do Czchowa,
tu czas płynie wolniej i trawa jest bardziej zielona
tu, gdzie czeka tata, babcia, moja rodzina
spędzić z nimi czas — to mój plan na dzisiaj
widziałem cię w nocy, w moich snach
w pośpiechu ściągałaś pranie, zrywał się mocny wiatr
poszedłem schować zabawki, by nic im się nie przytrafiło
gdy wróciłem, pranie leżało na ziemi, a ciebie już nie było.
zrobiłabyś wszystko, by każdy mój problem był lżejszy
obiecuję — zrobię wszystko, by świat był choć trochę lepszy