"Szczerość artystyczna"
nie lubię być artystą, bo on
występuje na scenie
na niej trzeba udawać
a ja się nigdy nie zmienię
jestem dzikim zwierzęciem, które
się nie wyrabia na zakręcie do
normalności
zamiast pokoju mam w sobie wojnę,
bo artystyczna dusza to taki wewnętrzny
prąd pytanie za tysiąc punktów
dokąd płynie i skąd?
Chciałem być cicho i odejść spokojnie,
ale publika wyzwala we mnie polityka
a to się kończy tak, że rozum znika.
Wena jest w sam raz na pierwsze danie
tak szybko się nią najesz, że z twojej
twórczości okruch zostanie.
A tak poza tym kultura to bzdura
niby jest a niczego tak naprawdę
nie zmienia.
Za sławę dziękuję ona sprzyja
hodowli własnego ego.
Pytają kim jesteś? Przecież
tożsamość to autokreacja
i wrażenie a nie prawda ukryta
głęboko w nas.
Spełnienie to tylko złudzenie
z czasem przemija jak
niekarmione lęki.
A mnie męczą takie pytania:
Czy poeta jest jak Prometeusz
gdy w jego słowach płonie ogień?
Czy jak artysta wmówi sobie, że
robi co trzeba to właśnie mianował się Bogiem,
bo już rozgrzeszył swoje błędne wybory?
Ponoć świnie są milsze od niektórych ludzi
a od wielu inteligentniejsze jakby to było
ciekawie móc dla nich pisać wiersze?