Dla stokrotki
spódnicę matczyną drobniutka trzyma rączka,
główkę skłania, jak przymrozek młodego pączka
nierozkwitłe kolory pochyla ku ziemi
Między różem stokrotka wyrosła nieśmiała,
tylko płateczki cztery i uścisk zwolniła,
dłonie obie w radosną modlitwę złożyła,
wzlatując, kochające serca rozpoznała
Pobłogosławił nas Bóg stokrotką niewinną,
dłuto dał w rękę i najszlachetniejszy kruszec,
nakazawszy wyrzeźbić powód przyszłych uciech
Przykazania dał: by pielęgnować bezbronną,
od zepsucia upadłego stworzenia ją strzec,
nie zawieść, gdy śpiąca powierza mi swój oddech.