Stara i nowa pieśń
Kapliczka przy drodze, z drewnianym daszkiem — jak na starych ulach.
W środku — Matka Boska z Dzieciątkiem.
Lipowa figurka, oklejona kurzem,wśród pajęczyn — zapomniana, samotna.
Przystanął. Zdjął czapkę.
Znak krzyża uczynił.
A w jego duszy cisza wyszeptała:
„Tak, długo... minęło już — było.”
Czasy dawne.
Dźwięk dzwonów kościelnych — echo po polach niosło.
Pieśni przy żniwach śpiewane, gwar dzieci.
Łzy, dymem gryzącym z ogniska przy wykopkach, wyciśnięte.
Dłonie spękane od pracy.
Oczy, wzniesione do nieba, z prośbą o chleb.
Wdzięczność i wiara prawdziwa.
To wszystko już się nie wróci,
choć w sercu wciąż kołacze —
jak stara pieśń babki,
przy kuchni,
w długie zimowe wieczory śpiewana.
Została pamięć — w sercu,
w środku — jak ziarno w ziemi.
Przystając przy kapliczce lub rozstajnym krzyżu,
z bijącym mocno sercem —
może znów usłyszysz:
żal i tęsknotę.
A także podświadomie, zapach wsi dawnej, poczujesz.
Dlaczego tego już nie ma?
Co się stało?
No co?
---
Dziś —
ekrany w rękach,
w oczach — odbicie reklam.
Pogoń,
pośpiech —
bez celu, bez sensu żadnego.
Głowy pochylone — nie w modlitwie,
lecz w nowościach,
zmieniających się co chwilę.
Kapliczki i krzyże mijane obojętnie.
Dzieci — bez radości ,
w pogoni za chorą wartością—nieobecne.
Zarosły pola.
Ziemia zamilkła.
Niebo? — cóż, wieżowcami zasłonięte.
Gdzie drzewa są i trawa?
Tylko beton i serca z kamienia.
Skąd to się wzięło?
Dlaczego?
No skąd?