Ballada o liściu
Z gałęzi urwał się pierwszy liść,
Klepsydra zaczyna mierzyć czas,
Podobno zima ma do nas już iść,
Prowadząc szeregi białych pasm.
Jeszcze zanim śniegiem pokryje,
Ulice, chodniki, budynki, lasy,
Liść w złociste morze popłynie,
Czerwienią i brązem dodając okrasy.
Ref.:
Czyżby ze wstydu się liść rumienił?
Czy może diabeł intrygi knuł?
Obraz na chwilę tylko się zmienił,
Za rok to samo powróci znów.
2.
Liść się chyba już postarzał,
Urodę swoją niedawno stracił,
Na lekcjach życia nie uważał,
Plącze się pod nogami braci.
Wiosną przyjdą nowi koledzy,
Zieloni calutcy, można by rzec,
Żadnej nie będą mieli wiedzy,
A wtedy drzewo się może ich zrzec.
Ref.:
Czyżby ze wstydu się liść rumienił?
Czy może diabeł intrygi knuł?
Obraz na chwilę tylko się zmienił,
Za rok to samo powróci znów.