Świeci jak torpeda komina latarnia w konkursie światła w hucie szkła na zewnątrz na fotelu wyją syreny otwarty uchylony balkon przez drzwi światło ma sens wartość idzie opala w Acapulco nie zdążyłaś mnie poznać a już z nas uszło Najpiękniejszy zachód który widzę jest dziś będzie jutro długie pędzle może to smugi nieopodal jest lotnisko boję się że mnie kiedyś nie będzie ten strach dotyczy nas wszystkich kaskader to tez jest rola bokser i primadonna Jak bąki dwa wiry powietrzne buczy ciepły horyzont praca w polu małe domki z cegły bezpieczne dachy falują żywiej to jest tornado a nikt się nie podrywa Promienie wpadały na metę radość i wrzawa wszędzie na trybunach z prędkością światła w rozpędzie fotokomórka uchwytuje kolejność ważną przy dekoracji Na stole zupa tylko chlupać za oknem spacer aż po horyzont drzewa od lat wszystko takie znane śnieg w zimie upał Płyną po wrzosowisku komety żarowe gibkie fale noce gwiazdom ustępują pola wiodę cię za rękę pod sklepieniem pożaru koncert dalej gra jest basen mnóstwo w nim wody kolorowe piłki wracam do domu nie będę mógł spać Gaśnie z prądu radio nie ma już słońca ptaki są w gniazdach milkną serenady cała przyroda patrzy na świat spalonej żarówki gasi się obraz telewizora też spłonął eksplodował