Bzdurny
Wszystkie już szare, siwe, jak siano, łamliwe
W ustach sucho jakbym miał kaca
A w brzuchu kwas i zmrowienie z nerwów
Chciałbym wciąż spać i wyrzucić w dal gdzieś wszystko
Nie martwić się gdy jestem zarośnięty
I tak jestem bez zębów i nieuśmiechnięty
Straciłem je bo za dużo gadałem
Tylko gdy siedzę z piórem w ręku
Wtedy czuję, że jestem i mam co zechcę
Bo każdym słowem jakie piszę
Spełniam się i koję moją duszę
I co dzień tak jest smutno i marnie
Nie żywe życie jak w koloni karnej
A czas ucieka radości nie ma
Piszę uczucia może od niechcenia
Czasu też brakuje i tak czuję
Że żywot się kończy z każdym zdaniem
Tak pusto i bez nadziei takie wrażenie
Jestem sam z piórem i to małe pocieszenie
Zamykam na chwilę oczy gdy zaschnie w gardle
Łyk kawy może herbaty soku nie ważne
I po pióro znów sięgam by trochę odetchnąć
Bo to jedyne co cieszy i mogę zapragnąć...