Nad ranem
Nie bardzo mi słońce, zbyt mocno razi
Brakuje mi tchu
Wypiję czystej wody łyk
Zasypiam nie chcę nic
Zbyt wiele wspomnień tych
Zza drzwi jakiś głos
Sąsiad znów głośny
Otwiera drzwi
Łomot na klatce
Słychać jak wali
W ścianę
Sąsiad z tego samego piętra
Ciągły awanturnik domowy
Nie znalazł miejsca
Strzał...
Zastrzelił swoje życie
Już go niema
Wpił o jeden za dużo...
Usiadłem więc
W bezruchu wręcz
Pomyślałem
Gdzie teraz sąsiad jest
Czy tam lepiej
Czy to grzech?
Zasnę kiedyś tak samo...
Wpiję kielich do dna
Tylko w niebie jest
To co Ci gra
To co sny
Marzenia
....