szczęście
raczej przetrwania
przez wiele
depresyjnych lat
Już nie szukałam szczęścia
nawet nie umiałam
go sobie wyobrazić
wymarzyć
Już nie szukam szczęścia
nigdy
A jednak
czasem
ledwo przeczuwane
muska
Kiedy patrzę na krzyż
na serce
Odkrywam
najgłębsze pragnienie
obnażenia
do szpiku
najtajniejszej myśli
i najlżejszego drgnienia
Pragnienie
potrzebę
konieczność
istotę
pełni życia
i śmierci
Nagość
bezwstydną
otuloną
już nie pancerzem
maską
błazeńską szmatką
ale wzrokiem
czułym
najczulszym