Tęsknota
jak miniona nasza przeszłość
przywracana w tafli wód przejrzystych.
Mogąc choć raz zapomnieć o tej chwili,
wspominając tęsknotę
do miejsc macierzystych.
Ujrzę w blasku słońca twarze mi najbliższych,
przytaczając ich obrazy raz po raz.
I mogę twierdzić, że są mi nie potrzebni,
choć obecności ich brakuje tu, teraz.
Samodzielna moja przyszłość,
tak radosna i beztroska,
staczając się z góry o przepaść zahaczyła.
Na nic trud ocalenia mojej iskierki gorejącej,
ponieważ dawno się już wypaliła.
Samotna wędrówka, jakże łatwa i przyjemna,
nagle cudną woń przygody słodkiej straciła,
a moc we mnie dotąd głęboko drzemiąca
jakoś szybko z mego serca zawróciła.
Cisza dla mnie upragniona,
ona niesie ukojenie
w te dni chłodne, nieraz czarne,
gdy górę bierze cierpienie...