Przeciwieństwa
rozmawiam z mym schizofrenicznym odbiciem.
Porzucić czy kochać aż konwalie zakwitną?
Choć i one mają w sobie ułudę, jak kamuflaż natury.
I budzi mnie po nocy
z gwiazdami poranek
nowego życia,
dnia nowego kochania.
Spadły me wszystkie życzenia.
Pytam więc życia i śmierci
jak pogodzić młodość
ze stranością,
gdy ten w demencji swej
nie nadąża za szybkością
zaś młodszy
choć biegły za mądrością.
Kompromisu chyba nie znajdziesz.
Zrozumienie przyjdzie pewnie z wiekiem.