Obcy w obcym
To nie jest już moje miasto
drewniak do którego z porodówki
przyniósł mnie pijany czystym
szczęściem i jeszcze czystszą wódką
ojciec najpierw kulił się w sobie
jakby chował ramiona w wysoko
postawionym kołnierzu
znikał aż kiedyś przechodząc tamtędy
już go nie zastałem
To nie jest już moje miasto
chociaż większość ulic i chodników
pozostała wciąż tak samo krzywa
nie zgadza się ilość kałuż i drzew
jedne i drugie gdzieś zniknęły
nawet a może szczególnie te
z nie mojego już lasu
To nie jest moje miasto
koń starej Najmanki nie pasie
się na trawniku między blokami
i nie słychać jej przekleństw kiedy
mija się zarosłe zielskiem miejsce
naprzeciw którego jak karmnik dla ptaków
wisiała kapliczka z plastikową Maryjką
To nie moje miasto
liczba grobów do odwiedzenia
zaczyna przerastać liczbę domów
do których można zajrzeć z wizytą
dziewczyny uśmiechają się jakoś
inaczej warczą autobusy
ty już tutaj nie mieszkasz
i każdy pies na mnie z mordą