po schodach do zrozumienia
wspinam się od niedawna
czasem błądzę do cna znudzona
czasem ukrywam stłumiony smutek
próbuję ufność zbudować od nowa
i chowam się w niej
wsłuchuję się w szepty liści
swoje oczy zamykam w popłochu
by na zawsze w pamięci pozostał
uśmiech szczęścia
choć tak już odległy
wypuszczam ze świstem niepokój
pozwalam się sobie rozmarzyć
odzywam się coraz rzadziej
coraz częściej odczuwam tęsknotę
po schodach do zrozumienia
wspinać się będę przez lata