kochać na amen
patrzyłem w lata naprzestrzał
oczom nie wierzę patrząc w przyszłość
dlaczego eter pochłania mnie
raz narodziny na ten czas śmierć przychodzi gdy zechce
zabiera winnych i niewinnych
umieramy rodzimy się z wielką pompą
smutek
gdy jest źle płaczesz przez sen
upadamy na kolana w modlitwie
budzimy dni by naprzód iść
z nadzieją że będzie dobrze
dlaczego tak jest niezrozumiale
chłodny powiew wiatru słońce
na niebie ręce w kieszeniach
brakuje szczęścia wciąż testy
nie wytrzymam zaraz żałować
chcę się śmiać i bawić patrzysz
gdy w tańczysz i kochasz mniej
kochałem ciebie
patrzyłaś
w przyszłość przez własny pryzmat
teraz żałujesz tych nieprzespanych nocy
