Z młodości ksiąg
a srebro odzyska cierpki smak.
Czyny i gesty daleko stąd
przepali życia ziejący żar.
I wtedy starość z młodości ksiąg,
popatrzy nam w oczy leniwie.
Nic nie pozostanie już w duszy,
gdy w sercu tylko pylisty piach.
Umkną dni jak młode gazele
co tłumią w sobie dziewiczy strach.
Jedynie smutki zgrabnie zasną
w obłej klatce jałowych planet.
Kwitnący na miedzy wiotki mak
z czarnoziemu bratnią ostoją,
przywołają tamten dawny czas
gawędząc z deszczem cichuteńko.