Z Sokratesem słów kilka
wspomnienia niosą ryzyko
status quo też jest do przyjęcia
W pąku obumierającego ciała
bije serce
dotykające membrany duszy
Mówię do niego: żyj
albo: oddychaj
O świcie
nad ruczajem myśli sieję rosę
patrząc śmierci w oczy jak w lustro
zbierając całość (nie)kompletną
Teraz
mięsień zastyga w tęsknocie
łza tonie w oceanie pustyni
Bezradna jak sierota
acz z doświadczeniem mędrca
jestem wolna jak nigdy
gotowa odejść bez żalu
Wieczorem nawiedza mnie nestor
gestem otwartego rozumu jawi
W czym mogę pomóc? – zapytuję
– Sokrates – ignoranci myślą, żem filozof
a prości niepojmujący greki:
żem truchło
A ja? Kim jestem?
Rwącą rzeką…
Kasia Dominik