Kurde
lub zlekceważysz niemym spojrzeniem,
pozwól, że kilka zdań sam wypowiem.
Niech mi to będzie na pocieszenie.
Nie nauczyłem się nadal wzroku
odwracać od twych bioder wypukłych,
a ty już pytasz: czy ten nasz pokój
pomieści wszystkich wzlotów wygłupy.
Trochę musimy upchnąć do szafy
porozrzucanych wszędzie fantazji.
Z szuflad wystają ochy i achy,
wcześniej trzymane w pudłach bez nazwy.
Mamy bałagan, moja kochana,
a tak w pośpiechu zrzucane ciuchy,
grają gdzieś w kącie potem do rana
w karty o nasze frykcyjne ruchy.
Cóż, zanim dotkniesz znów słowa kolcem,
pomóż ogarnąć zmysłowy burdel.
Przewleczmy sznurkiem i koniec z końcem,
jakoś powiążmy wszystko to, kurde.
Witold Tylkowski