Wigilia w samotności
kryjąc w kleszczach resztki dnia.
Tylko warkot silników przypominał,
że to nie będzie cicha noc
Droga śniegiem zawiana,
rodzi skrzypiący jęk pod butami.
Mijając smutnego bałwana,
zapytałem, co będzie teraz z nami.
Tej nocy most stał się domem,
z oknami na trzy strony świata.
Ciepłym kożuchem zwykły koc.
Podłogą, słomiana mata.
W oddali zabłysły światła,
ukazując choinkę i dzieci.
Oczekiwały Mikołaja w oknach,
kiedy saniami przyleci.
To były jedyne chwile radosne,
widząc rodzinę przy wigilijnym stole.
Widok uśmiechniętych dzieci,
a wokół śnieżne, mroczne pole.
Z historii własnych przeżyć. Wigilia 1981r