Nie, Słonko, wcale nie
to powszechna potrzeba
wyrażania magii istnienia
bezustannie wirującego
tańczącego wszędzie życia
przyłóż do niego słownik
a spłonie, jak uciecha pecha
że mógł sobie zabłysnąć
w czyimś pięknym umyśle
wyrazić się w nim co do kropki
ale jeśli chcesz się bawić pnączami
to uważaj, żeby ciebie nie zjadły
kiedy wyłuskasz z brakującego
przecinka, upadek w dosłowność
formy, która okazuje ci treść
w prezencie masz wszystko
jeśli nie chcesz, to zrozumiałe
może być, jak tylko zechcesz
ale to akurat jest, jakie chciało być
i ja mogę tylko o tym zaświadczyć
pretensje szkieletu do ciała
że nie jest doskonałe, choć
w księdze mądry zapisał
schemat ideału, że tak ma być!
nie, Słonko, wcale nie