Pisząc codziennie
rozmieniam się na drobne
metafory coraz bardziej jesienne
i coraz mniej pogodne
mrok wcześniejszy niż wieczór
radości życia robi na przekór
za wcześnie by spać
za ciemno by gdzieś wyjść
do tego jeszcze zaczęło lać
ze smutku wyję szczerząc kły
Księżyc usłyszał wyszedł za chmury
gębę ma wielką i patrząc z góry
srebrnym pyłem dmuchnął w oczy
to był jego magiczny sposób
by mi wenę trochę podkręcić
bym już nie pisał smutnych wierszy
