Eliksiry
- Co się dzieje? - zapytałem.
- Trochę boli mnie brzuch. - odparła.
- Pokaż. - poprosiłem.
Uciskałem delikatnie palcami brzuch Milenki pytając jak się czuje.
- A teraz? - zapytałem. - Boli?
- Niespecjalnie. - odparła.
- To niestrawność. - stwierdziłem. - Papryczki nadziewane.
- Oj.
- Uprzedzałem, że są ciężkostrawne na noc.
- Ale miałam taką ochotę. - odpowiedziała rozbrajająco.
- Czas na eliksiry. - mruknąłem pod nosem.
- hm?
- Będę za pół godziny. Nie martw się.
Wstałem i zarzuciłem na siebie ciuchy. Wezwałem taxówkę. Szybki kurs Carrefour - tam i z powrotem. Na szczęście moja woda stała na półce. I byłem już w domu. Gdy odmierzyłem porcję i dodawałem proporcje Milenka weszła do kuchni. Wymieszałem łyżeczką mój eliksir i podałem szklankę Mili.
- Pij małymi łykami. - poprosiłem.
Wzięła bez słowa i piła małymi łyczkami. Musiało ją naprawdę boleć. Oddała szklankę.
- Za 10 minut poczujesz się lepiej. - uspokoiłem.
Spojrzała z niedowierzaniem i poszła się położyć.
Usiadłem przy kuchennym stole podmęczony i patrzyłem na naścienny zegar. Milenka wróciła do kuchni 20 minut później. Na jej twarzy gościł promienny uśmiech.
- Chodź. - zaprosiła. - Bez Ciebie nie zasnę.