Rozcięty lazur
modlę się żebyś był zdrowy
modlę się żebyś nie puścił mojej ręki
chcę czuć oddech na szyi
w każdej części sekundy
/do śmierci.../
żeby słońce wschodziło
wiatr rozwiewał mi włosy
żebyś zbiegał ze schodów
albo zjeżdżał po poręczy
modlę się o szczęście
o pokój na ziemi
żeby każdy znalazł miłość
żebyśmy ocaleli
i tylko czasem sobie myślę
że może nadszedł kres tej drogi
że nikt już nie chce słuchać modłów
że ktoś w nas w końcu przestał wierzyć
wtedy szum skrzydeł goni smutek
blaskiem oślepia rozcięty lazur
na dłoń opada białe piórko
nadzieja dla Nas
/Mój Anioł...jak zawsze przy mnie/
