Przejadą się po nas piły
Rozbrzmiewa czajnik, z nim melodia kosa
Rezydenta wzrok zawisł w drzewa koronie
Co szumi w głowie, co słyszy, kontempluje
A drzewa kijkami się zbijają niespokojnie
Jak gdyby ostrzegały się nawzajem
Gdzieś z dala warkocze pilarka
Wkrada się w leśny akompaniament
"Jesteśmy jak te drzewa" rozpędza myślotok
Mogą cię wyciąć, albo przejść obok
Ostrze rżnie łyko mięsiste, wnętrzności trocin
Piła wyrzuca wściekle spaliny, drzewo milczy
Ćwiartują gałęzie, dekapitują korony
Rezydent dopiwszy herbatę z myśli się ocknął
Posesja pod lasem, tutaj bezpiecznie
Tak powiewa orzeźwiająco wilgotnym powietrzem
Rezydent za porządki się wziął, listowie grabi
Ktoś przy dróżce z jakimś sprzętem się pojawił
Spojrzał nań i wrócił do pracy
Skończywszy sielankę znów niby niespokojnie
Odkrył w liściach martwego kosa
Słychać warkot jakby bliżej
Pomyślał
"Piły, przejadą się po nas"