Weneckie Lustra
Próbuję was zamglonych dostrzec
Jednolicie w kolorze skały ten obraz
Podejdź bliżej, bo chcę cię rozpoznać
Zobaczyć obrys, wyłuskać detal
Czy ty się smucisz, czy uśmiechasz?
Jak gdybym obserwował z daleka
Samotny, stojąc w łódce Claude'a Moneta
Ludzkie plamy jak płyn się poruszające
Z przylgniętym do lustra czołem
Obserwuję i chcę was zrozumieć
To jakby z rozchlapanej czarnej farby
Wydobyć jak interaktuje człowiek
Ty z drugiej strony widzisz mnie klarownie
Powiedz, czy prawdziwy mam wyraz twarzy?
Ukryty przed własnym, cudzym wzrokiem
Czy moje zachowanie można nazwać normalnym?
Utknąłem w gabinecie weneckich luster
Jeśli przyłożę dłoń do zwierciadła
Będę miał nadzieję, że to odwzajemniasz