Butelka poezji
Nie znajac wymiaru ni zamiaru,
Schody te widzialy moj upadek,
Lecz nie powiedza mi gdzie moja butelka,
Krew splywa mi z glowy po piersi,
To nie tak ze ja narzekam,
Opadla mi kurtyna wstydu,
I walca tanczy mi serce,
Jestem czlowiekiem splukanym,
Lecz nie pustym jak caly ten bezsens..
Oczy widza tylko stare schody,
Lecz do gory szybko po nich nie wejde,
Bo juz wiem gdzie ma butelka,
Ona przebila mi nerke..
Jesli spotkasz splukana dusze..
Zadzwon mu po erke..
Tanczy mi diabel i spiewa mi aniol,
Brak poreczy przy schodach..
Ten typ to amator..
Dzwony juz bija , dzwony juz bija
Pogoncie tlum co tylko tlumi..
Lekcja na przyszlosc,
Nauka pewna juz dzisiaj
Jezeli pijesz duszkiem.. To schodow unikaj..
Schody widzialy jak stawy spadaly,
Schody slyszaly trzask mojej dumy,
Koniec seansu,
Pora zalatac w ciele dziury..
Poezja w butelce jest bardzo mocna lecz da sie rano po niej wstac do pracy...
Wiekszosc od niej stroni...
A to strona mego ja...
I to mnie boli.. krew niech splynie cala,
Po mej skroni..
Anonimowych Artystow