PIĘKNA 6 (proza)
Podała mu rękę. Chwycił jej dłoń i już mógł patrzeć w oczy koloru morza, jedne z najpiękniejszych jakie w życiu widział. Chciał jej o tym powiedzieć ale nim się odezwał poczuł jej usta na swoich. Pragnął tego. Smak kobiety był mu potrzebny bardziej niż to miejsce. Przerywając pocałunek uśmiechem dała znak, że czuje to co on. Poczuł narastające pożądanie... Złapała go za rękę i pociągnęła w stronę morza. Zalotne ruchy i uśmiech sprawiły, że przestał myśleć. Nawet nie zauważył, kiedy woda zamknęła się nad nimi a pierwsza potrzeba oddechu przywróciła mu zdolność myślenia.
Szarpnął chcąc się uwolnić ale jej dłoń zaciskała się mocno z każdym ruchem na jego nadgarstku. Z niedowierzaniem i przerażeniem patrzył jak tęczowy materiał zmienia się w rybi ogon a jej twarz porasta łuską.
Nim płuca nabrały wody usłyszał syreni śpiew.