NIEOCZEKIWANA
Nie wiedziałeś co dzień przyniesie
choć powietrze drżało napięciem
ciepły wieczór przyjemna jesień
sobotnie znajomych przyjęcie
tak zwykłe spotkanie po latach
gwar muzyka rozmowy tańce
oparte na przeszłości czasach
jak ramię na twojej wybrance
podmuch nagłym dreszczem cię dotknął
drzwi otwarte tego przyczyną
mimowolnie spojrzałeś w okno
złączyłeś spojrzenie z dziewczyną
nagle usta zgubiły słowa
myśli doznały oświecenia
gdy sukni zaczęła prostować
niewidzialnych fałd zagniecenia
2.
Ten pierwszy taniec jak porażenie
aż bałeś się wziąć ją w objęcia
starałeś ukryć to dłoni drżenie
nie miała o tym pojęcia
muzyka niosła kołyskę dźwięków
do twarzy twarz swą zbliżyłeś
poczułeś błogość bez cienia lęku
ważne że z nią tańczyłeś
suknia do taktu muskała łydki
bosko pachniały jej włosy
nagle wokoło zabrakło wszystkich
ucichły gwaru głosy
opuszki palców onieśmielone
między jej łopatkami
ciała instynktem siebie spragnione
świat cały został za drzwiami
3.
Półmrok ona przy oknie
papieros dymił swobodnie
z ramion szal opadł nagle
poczułeś suchość w gardle
widok kształtów kobiecych
oszołomił podniecił
niecierpliwy głód dłoni
zamierzałeś poskromić
aksamitem jej skóry
znów i znów po raz wtóry
zanurzałeś się chętnie
uwodziła ponętnie
oddechami spleceni
oderwani od ziemi
lecz za marzeń spełnienie
weźmie najwyższą cenę