wariacja
Jak fletu ciche zawodzenie
Blask słońca z wolna świat zalewa
Budząc do życia poranne brzmienie
I wiatr pędzący, jakby wyczuł,
Że wszystko wokół powstaje, śpiewa
I uspokoił się. Tylko sokół
Krzyczy, z harmonią ranka się zlewa.
Dźwięki na sile przybierają,
Szelesty w trawie, trele ptaków,
Tętnią kopyta, w grunt uderzają
Bębny dzikiej melodii lasów.
I wycie wilków zlęknionych dnia
Trąbami orkiestry donośnej
Chlupot tafli strumyka do cna
Syci i spaja melodie głośne
Gwiazdy w górze, kryjące się światłem
Przysłuchują się dźwiękom dziwnym:
Subtelnej arii, zwanej wiatrem
I dźwiękom radosnym, naiwnym.