Burzliwa miłość
Myślę i rozważam, czy miłość to faktycznie wszystko do pełni szczęścia w relacji?
Miłość jest obecna, zameldowało się też poczucie bezpieczeństwa, istnieje przywiązanie, są miłe momenty, gdy całujesz w czoło i mówisz kochanie...
Brak zrozumienia, przyjacielskiej rozmowy, często też brakuje szacunku i drogi do zgody. Krętą drogą idziemy, marzę, że kiedyś na ten koniec razem dojdziemy, lecz razem za rękę, a nie od siebie oddaleni; czy miłość wystarczy? Już sami nie wiemy...
Czuję w głębi, że Ty i Ja tego chcemy, dlaczego już się nie dogadujemy?
Tyle nas różni, tyle w nas niezgody, czy ta miłość jest na tyle silna, by pomogła nam przetrwać te burzliwe lata?
Czy to się kiedyś skończy, czy to minie?
Czy to tylko tak przez chwilę?
Tyle pytań, tak mało odpowiedzi, czy faktycznie jesteśmy sobie przeznaczeni?