Żar słońca
do tego przyczynił
kiedyś długowłosa
krągłości miała podkreślone
usta czerwone
smakowały jak maliny
oczy błękitu nieba
w nich było widać
żar słońca
ufna delikatna radosna
pachniała wiosną
nadeszła jesień dżdżysta
spojrzała w lustro
zobaczyła wrak kobiety
oczy zapadnięte
o reszcie już nie wspomnę
palce to szkielety
kiedyś czule całowane
odszedł i nigdy nie wrócił
list leży do dziś nie otwarty
zawiedziona topniała jak sopel
łzy skapywały do rynny
nikt jej ręki nie podał
a wystarczyłby mały uśmiech
i miły gest by do życia
powróciła