kochanka mojej duszy
a może dziecię kwili
kradnąc nocne godziny ?
w poświacie latarni
widzę swój cień
zmierzam nie wiem
dokąd
czy już śpisz ?
a może to nocna szychta
nie pozwala spać ?
a ja wciąż idę ulicą
w mroku czas
czy już śpisz ?
a może bezsenność
nie pozwala spojrzeć w sny ?
niczym duch
nie mający dokąd wrócić
stawiam kolejny krok
mija noc
kolejny świt budzi dzień
promień słońca
nieśmiało omiata mą twarz
odchodzi kochanka mej duszy
by wrócić gdy zapadnie zmrok