Stracone serca
Nikomu ja Ewą i nikt mi Adamem.
Pomrze ta Ziemia dusząc się żalem.
Nikt nie przeżyje, nikomu to dane.
I ten wschód słońca tańczący na niebie
zgaśnie po cichu, wciąż patrząc na ciebie.
Ostatni las spłonie w swej smutnej złości,
boś krzywdził jej florę, boś nie miał litości.
Pomrze ostatnie zwierze w tym Świecie.
Nie od swej matki walczącej o miejsce.
Pomrze z twej ręki, nieczystej, zuchwałej.
Boś chciał mieć tę głowę, ten skóry kawałek.
I chciałeś być panem światka swojego.
Powiedz gdzie miłość?
Gdzie serce dla niego?
Wciąż krzywdzisz oddech i życiem ich gardzisz.
Z kim chcesz tej wojny?
Z kim tutaj walczysz?
Jak będziesz żył, gdy Świat tutaj płonie?
Wszystko przez ciebie, przez te brudne dłonie.
Wszystko przez wyższość umysłu chorego.
Spłoń razem z Ziemią, oszczędź od złego.