Pomarańcze
lepki miąższ spływa po palcach
dzwonek do drzwi
gość niespodziewany
- jestem spragniony –
szepnął w progu
- spocznij –
odrzekłem spokojnie
woda – wypił łapczywie
- byłem spragniony –
oddał pustą szklankę
- napoiłeś mnie –
uśmiech na jego twarzy
- bliskie ci będzie niebo –
odszedł
smakuję soczystych pomarańczy
resztki miąższu zostają na zębach
-zanosi się na deszcz-
myślę w ciszy
-niebo będzie mi bliskie-
wspominam słowa nieznajomego
ciężkie chmury spadły na ulice
na szybach okien
pierwsze krople