Obława po raz...
I znowu
zaczęła się obława
bezlitosna choć bezkrwawa
małe wilczki
znów nie są bezpieczne
niczym z ołowiu kulami
strzelają oszczerstwami
padają słowa niedorzeczne
ślepe wilczki
okupują nowe wilcze jamy
nonsensy gonią kolejne absurdy
głos zabierają nowomową chamy
wokół bagna i tylko mętna woda
utonął jeszcze jeden wilczek młody
w mediach awantury i burdy
może wreszcie ktoś łapę poda
w geście pojednania i zgody
stary wilk co historię całą tę zna
zasłania młode własnym ciałem
już zdążył poznać co to jest za gra
lecz dobili go kolejnym strzałem
kiedy ustaną te spory i zadry
młode wilczki nie znają
tamtego niewdzięcznego czasu
młode wilczki uciekają
ile sił starczy z płonącego lasu
wszędzie w borze porozwieszane
przez stada już z dala rozpoznane
znienawidzone czerwone fladry
kiedy wreszcie się zakończy
ten czas zły
wciąż nas gonią te zajadłe psy
i każdy szczerzy wciąż ostre kły
znów zaczęła się obława
stary wilk rozpaczliwie wyje
bo okrutna to jest zabawa
zwycięży ten kto prawdę ukryje
młody wilk albo stary pies gończy
…
czy to polowanie kiedyś się skończy?