Spektrum
ścierały się dosyć szybko,
piszcząc na zakrętach życia;
czerpanego łyżką od butów
bez umiaru.
Łuk brwiowy
nie nauczył się jeszcze strzelać
ale był bliski sukcesu,
kiedy kości niezgody
zaczęły klekotać z podniecenia.
Ślimak wypełzł z ucha
mając dość akustycznych ceregieli
i począł szukać schronienia
w klozetowej muszli.
Mimo wszystko nastawiona była
na stałe brzmienia.
W całym samym sobie
nie dostrzegłem tak wielkiej zmiany
a w polu widzenia
ukazał się żołądź,
(zerwany z członka partii).
Pomyślałem;
prawie byłem idealny
dopóki nie pokochałem...