X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Czerwcowa majówka (18)

Wiersz Miesiąca 0
groteska
2023-08-16 11:28
Z cyklu "Życie Marcela jako ustawiczne unikanie pokus" cz. XVIII
+18
- Co jest, do jasnej niepospolitej? Wrócił z pierdla i już nie mamy prawa wstępu do domu? – Wreszcie zacząłem reagować jak mężczyzna.

- A moje pięć stów? – Gabi walnęła w drzwi, ale ani ciotka, ani Zygmunt nie raczyli zainteresować się naszymi roszczeniami. Z mieszkania dochodziły przeboje lat siedemdziesiątych i radosne poszczekiwanie Pusi.

Już raz przeżywałem taką akcję, kiedy po lekcji wf-u chłopaki wypchnęli z szatni mnie i Radka. Byłem golutki jak niemowlę, a wokół stał wianuszek dziewczyn, z których kilka na pewno była już bez wianka.

Dopóki staliśmy tyłem i rozpaczliwie waliliśmy w sfatygowaną płytę, dostarczaliśmy im niezłej rozrywki. Kiedy uznaliśmy, że sprawa jest beznadziejna, postanowiliśmy nie pękać i zrobić szybki zwrot. Radek nie miał z tym problemu, bo uchodził za najlepiej zbudowanego chłopaka w klasie, ba - chyba nawet w szkole. Nietrudno się domyślić, że przy jego mięśniach każdy mój mięsień (z naciskiem na każdy) prezentował się poniżej przeciętnej. Zasłoniłem więc przyrodzenie, podczas gdy Radek pokazał się w pełnej krasie.

- No i co, małolaty? – zapytał, akcentując słowo małolaty i traktując całą tę sytuację jak promocję kiełbasek własnego wyrobu.

Większość koleżanek odwróciła głowy w przeciwnym kierunku, tylko Grażyna i Ewka patrzyły śmiało, bez cienia zażenowania.

- Małolata? – oburzyła się Grażyna.

- Jak ci mało lata, to sobie pomajtaj – dodała Ewka, mistrzyni ciętej riposty.

Na mojego kolegę nie zadziałało to jednak deprymująco, bo miał mocne argumenty.

- Która ma ochotę? – pytał niezrażony, a wyglądał przy tym jak nieogolona hostessa, serwująca potrawy z grilla.

- Słuchaj, Radziu, jak mamy ochotę na ptaka, to idziemy do „Maka” * – Dziewczyny huknęły gromkim śmiechem.

Radek stracił rezon, a ja modliłem się w duchu, by te przeklęte drzwi chociaż się uchyliły. Niestety, dopiero interwencja nauczycielki otworzyła nasz sezam i mogliśmy wreszcie schować swoje skarby.


Ruszyliśmy z Gabrysią do windy. Pech chciał, że w czasie jazdy ta utknęła między piętrami. Niestety, nie byliśmy w niej we dwoje, co mogłoby być pikantnym akcentem dnia i chociaż trochę poprawić nam humory. Towarzyszyła nam pani Sabina. Bidulka ewidentnie bała się małych pomieszczeń, bo nie miała nic z tamtej baby, która jeszcze niedawno rzuciła się na bukiet Heleny w akcie destrukcji. Teraz trzęsła się jak pudding, drepcząc w miejscu i drąc się wniebogłosy:

- Henryk! Pomocy!

Niestety, szanowny mąż się nie odzywał, a pani Sabina zaczęła miotać się po windzie jak niedobity karp po patelni. Próbowaliśmy ją uspokoić, ale kompletnie nie pojmowała, co do niej mówimy. Panika przysłoniła jej rozum, którego i tak nie miała w nadmiarze.

W pewnej chwili winda ruszyła w dół, ale minąwszy pierwsze piętro, znowu zatrzymała się w połowie.

- Boże! – lamentowała sąsiadka. – Pozwól mi stąd wyjść, a wypuszczę z piwnicy kota tej rudej wywłoki spod dwudziestki.

I stał się cud. Ruszyliśmy. Niestety, w górę. Dotarliśmy do piątego piętra, gdzie czekała na windę "wywłoka spod dwudziestki" we własnej osobie. A razem z nią, przerażony widokiem małżonki, pan Henryk.

- Coś ty z nią robił na tym piętrze? – pani Sabina złapała męża za ucho, które natychmiast zrobiło się czerwone.

- Puść, Sabinko – oponował pan Henio. – Byłem u Zenka na szachach.

- Na szachach, ślepoto jedna? Przecież ty nie potrafisz trafić w drzwi , a co dopiero mówić o szachownicy.


Miałem jednego kumpla, który po pijaku nie trafiał do kibelka. Za każdym razem otwierał drzwi od szafy i w dodatku nie spuszczał wody.

Nagle "wywłoka" przerażona sytuacją zaczęła zbiegać ze schodów. Pani Sabina zostawiła w spokoju małżowinę męża i pobiegła za nią.

- Czekaj, czekaj! – krzyczała za uciekającą.

Ruda oglądała się za siebie z bojaźnią w oczach.

-Stój, kretynko! Chcę ci oddać kota!

O, matko i córko! Nie mogliśmy przestać śmiać się z całej tej historii. Przez moment nawet zapomnieliśmy, że jesteśmy chwilowo bezdomni.

- Co robimy? – zapytałem, przeliczywszy drobne, które zostały mi w kieszeni spodni.

- Jedźmy do Lublina – poprosiła Gabi. – Odwiedzimy twoją mamę, poznasz mnie z Anką, a ja przy okazji skoczę do siebie po parę drobiazgów.

- Masz klucze?

- Nawet gdybym nie miała, to znam tajne wejście. – Uśmiechnęła się zawadiacko.

- W sumie to niezły pomysł. Możemy tam zostać nawet do niedzieli – zgodziłem się ochoczo.

Sprawę noclegu mieliśmy więc z głowy.

Gabrysia wyjęła z kieszeni stówkę, a ja nie odmówiłem sobie pokusy skorzystania z jej zasobów pieniężnych i pojechaliśmy zatankować samochód.

Po napełnieniu jeepa paliwem, obserwowałem przez szybę, jak rozmawia z mężczyzną stojącym za ladą. Widać, że wpadła mu w oko, bo prężył muskuły i wypinał dumnie klatę. No i tokował jak cietrzew – gruchał, czuczykał i bulgotał. Wiem, bo w dzieciństwie bywałem u wujka Remigiusza w leśniczówce i czasami zabierał mnie w różne ciekawe miejsca, bym pooglądał świat zwierząt, który niewiele różnił się od ludzkiego.

Cietrzew właśnie prowadził Gabi do jednej ze sklepowych półek, nie zwracając uwagi na to, że przy ladzie stało już stadko kolejnych klientów. W końcu jeden się wkurzył, więc opuścił ogon i podreptał na swoje miejsce przy kasie. Palant!

Popatrzyłem na Gabryśkę obcymi oczami i powiem szczerze, że obrazek, który zobaczyłem, był bardzo apetyczny. Niewątpliwie miała to „coś”, czego na pewno pozbawiona była dziewczyna stojąca przy gazetach. Niby ładna, ale jakaś taka tandetna w tym swoim bazarowym „pięknie”. Ot, kurka - złotopiórka. Taka, co na imprezie zrobi laskę w kiblu, nawet gdy nie poprosisz. Zauważyła, że się jej przyglądam, więc zamrugała oczami zalotnie, czekając na jakiś ciąg dalszy. Odwróciłem głowę i wsiadłem do auta.

Za chwilę obok pojawiła się Gabi i zrobiło mi się jakoś tak fajnie na duszy.
Prawdą jest, że większość kobiet lubi komplikować życie, sprawiając, że nawet w prostych sytuacjach pojawiają się różnej wielkości węzły gordyjskie. W tej kwestii moja dziewczyna odbiegała od ogółu. Owszem, lubiła przejmować inicjatywę, ale dopóki nie przeginała bagiety, zgadzałem się na wszystko, mając nadzieję, że nigdy nie zostanę ofiarą kobiecej dominacji, jak to było w przypadku mojego kolegi Jarka.

On to dopiero miał przerąbane: matka choleryczka, której słownik ograniczony był do czterech słów: podaj, oddaj, przynieś i zapierdalaj. Ojciec też uwielbiał jeździć po nim jak rollercoaster po swoim torze (i robił to na okrągło), a młodsza o rok siostrunia - Danka, nie odbiegała od reszty rodzinki. Zero szacunku dla brata. Przeciwnie, ze złośliwą satysfakcją robiła z niego ofiarę na każdym kroku, a że miała małe stópki o rzadko spotykanym numerze trzydzieści pięć, to drobiła tych kroków do jasnej cholery.


Któregoś dnia Jarek miał mieć wolną chatę, bowiem kochana rodzinka wybierała się na majówkę do babci. Zaprosił więc kumpli, czyli nas, na dwudniową popijawę. Przyszliśmy punktualnie, stanęliśmy pod drzwiami, a tu słyszymy stanowczy, jak nigdy, głos Jarka:

- Matka, postaw wódkę na stół! Nie jedną. Dwie. Szybciej, szybciej, zapierdalaj.

Popatrzyliśmy na siebie zdezorientowani, a tu kolejna dyspozycja:

- Ojciec, przynieś zapałki i podpal mi papierosa! Biegusiem. No co tak patrzysz? Ruchy, ruchy, przyda ci się gimnastyka.

Byliśmy przekonani, że domownicy zaraz sprowadzą synka na ziemię, ale nic takiego się nie stało. Słychać było tylko kroki i ani słowa sprzeciwu.

-Danka, łajzo jedna, zapierdalaj do sklepu po napoje. Zapomniałaś kupić! Zbieraj się i wypad!

W tym momencie drzwi się otworzyły i w progu stanął … Jarek z papierosem w zębach.

- O, już jesteście? – zdziwił się, zamykając drzwi na klucz. – Chodźcie, pójdziemy jeszcze po colę, bo zapomniałem kupić.

- Zamykasz starych? – Arnold nie mógł uwierzyć.

- Jakich starych? Porąbało cię? Przecież pojechali na majówkę!

No i sprawa się wyjaśniła. Jarek sam sobie wydawał polecenia i je spełniał jako matka, ojciec i siostra. W normalnym życiu nie mógł liczyć na taką obsługę, bo sam zasuwał jak mały samochodzik z turbodoładowaniem. Żeby podnieść go na duchu na tę imprezę przyjęliśmy ksywki: Matka, Ojciec i Danka. I pozwoliliśmy mu jeździć po sobie jak po łysych szkapach.



Koniec cz. XVIII

*"Maka" - w znaczeniu Mc Donaldsa

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
7 razy
Treść

6
1
5
6
4
0
3
0
2
0
1
0
0
0
Warsztat

6
3
5
4
4
0
3
0
2
0
1
0
0
0

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


rzabaprzezrz
rzabaprzezrz
2023-08-16
Iwonko, i znowu zostałam z rozdziawioną gębą, takie wrażenie wywarł na mnie Twój końcowy koncept. Dziewczyno, jesteś wulkanem kreatywności! Pozdrawiam ciepło 🌞


ajw
2023-08-16
A to nadmuchałaś mi ego, rzabciuprzezrz. Teraz będzie wielkie jak Rosja na mapie ;))

Elżbieta
Elżbieta
2023-08-16
Iwonko, jesteś mistrzynią dygresji, ten świetny odcinek, jest zbudowany "z opowieści w opowieści", każda ze swoistym dla niej humorem i puentą, bardzo podoba się całość, historia ostatnia jest świetna, jak również dialog Radka z dziewczynami! Gdy widzę zamieszczony kolejny odcinek już się cieszę i specjalnie wyznaczam sobie czas na delektowanie się nim:)))5/6
Serdeczności z dużym uśmiechem ode mnie:))⭐ 😘


ajw
2023-08-16
Uff! Już się bałam, że za bardzo przegięłam. Czasami te moje opowieści dziwnej treści za bardzo odbiegają od tematu głównego, więc muszę się mieć na baczności ;)

Waldi1
Waldi1
2023-08-16
powiem za wszystkim piękne to jest ... ale pójdę do spowiedzi ...ponieważ nie da się czytać bez tych słów treściwych ...jak owies dla konia ... czasem jest potrzebny ... nie jestem święty też przeklnę ...ale staram się tego unikać ... Pozdrawiam Ciebie bardzo serdecznie moja piękna jak Jadzia ....


Waldi1
2023-08-16
Wybacza Ci w takim razie ...

ajw
2023-08-16
Walduś, ostrzegałam, że to dla +18 plus, więc każdy czyta na własną odpowiedzialność. Niestety, piszę z punktu widzenia chłopaka, który żyje w określonym środowisku i stąd takie słownictwo. Pozdrawiam serdecznie.

Marek Żak
Marek Żak
2023-08-16
Z przyjemnością przeczytałem, tego ostatniego fragmentu chyba nie zrozumiałem, ale bywa. Pozdrawiam


Marek Żak
2023-08-16
Teraz wszystko jasne:). Pozdrawiam

ajw
2023-08-16
Jarek po prostu chciał się odegrać na rodzicach i siostrze, a tak naprawdę sam sobie wydawał polecenia, mając "satysfakcję", że to niby rodzicielka zastawia stół alkoholem, ojciec podpala mu fajkę, a siostra śmiga do sklepu po napoje. W normalnym życiu to on był pomiatany. No to sobie "poużywał" na niby ;)) Dopiszę może, coś , żeby było jaśniej.

Galba c.<sup>(*)</sup>
Galba c.(*)
2023-08-16
Gmatwa się to wszystko że hej! Dynamika wydarzeń rośnie i zastanawiam się kiedy coś eksploduje bo myślę że w końcu będzie musiało...
Nie sądziłem wcześniej że kiedyś ktoś będzie publikował na portalu tak wciągające teksty. A tu takie miłe zaskoczenie :-)
Pozdrowionka :-)


ajw
2023-08-16
Dzięki. Miło, że "wciągło" :)

Nata Sza
Nata Sza
2023-08-16
Jestem fanką przygód Marcelka i Twojego talentu.
Pozdrawiam z uśmiechem :))


ajw
2023-08-16
Miód na serce moje :)


Autor poleca

Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności