Oda do ukochanej
Świeć płomieniem najgorętszym!
Bo patrząc w jej oczy, ocean duszy otwiera,
A jej śmiech wspanialszy i rzadszy jest od zaćmienia.
Serce jej: delikatniejsze i cieplejsze nawet niż jej dłonie.
A łóże jej gorącem otula i ciałem, subtelnym, co wzrok onieśmiela.
Bo ona kwintesencją jest ciepła i światłem jest najprawdziwszym.
A ja najszczęśliwszym człowiekiem pozostaje, że patrzeć na nią mogę, chociażby ukradkiem,
Ilekroć tylko w odbicie spojrzę każdym porankiem.