Wet za wet
Położyłam ciało w cieniu,
nie baczywszy na przeszkody,
a tu nagle psotnik Genio
oblał mnie strumieniem wody...
Ni mnie słońce nie prażyło,
ni ochłody nie pragnęłam;
skąd więc temu szaławile
do zabawy chęć się wzięła?
Zdjęłam zatem ciuchy z plaży
plus fotelik mój składany
i slalomem wśród garaży
zwiałam wprost do mej altany.
A wieczorem, kiedy Genek
spał jak suseł w swym ogródku,
podrzuciłam mu ogienek,
co się palił powolutku...
Po minucie skoczył biedak,
iskrą z ognia poparzony...
i zrozumiał - że się nie da
bawić kosztem drugiej strony.
Gliwice 12.07.2022 r.