Gra z egzystencją
wśród tak wielu pogrzebanych uczuć. Toniemy w żałobie,
opłakując części siebie, których od dziecka
nie mieliśmy odwagi odsłonić. Nieustannie wierzymy w opowieści
obcym duszom, o prawdziwym obliczu skrzywdzonych.
Bez iluzji,
lustrzanych odbić bez złudzeń.
Palimy nadziei świece na kruchych szkieletach marmurowych płyt. Szkieletach płyt cmentarnych.
Niech w śmierci zatli się życie.
Byśmy poczuli się żywi. ŻYWI.
W stanie, w którym przesypujemy się przez palce. A teraz?
Ty szukasz.