Manifestacja
i końca nie widać.
Spadliśmy w dół ,
teraz pniemy się w górę.
Błazenady ciąg dalszy
- rechoczą tępe ryje.
Zapach czuć pogardy.
Odór w całej krasie ,
wsiąka w mózgi nasze.
Słowo do słowa ,
haseł transparentnych masy.
Kto wygrał życie,
temu władać przyjdzie.
Przekroczyć mury,
przebić się bez szwanku
- idea prawa lecz słaba.
Zaślepione roje ciał
z orłem na fladze,
suną arteriami w blasku.
Ktoś zanuci dumnie,
strof mazurkowych takty
- nie skończy póki tłum słucha.
Dokąd prowadzić może
ta krucha wędrówka?
Taka zdaje się być bitwa
a w niej orzeł.
Narodzie coś wydarty
z wojen różnych pazurów,
litość miej dla nich
- prominentnych upiorów.
Kiedy przebudzenia znak
zaświeci nad krajem,
wstaniesz i ujrzysz...
Metatrona i Kamaela.