*Połamana ( kolejny szpital)
Zarzuciła jej ręce na szyję,
aż zbielały paluszki.
Malutkie plecki trzęsły się
spazmatycznie,
wielkie czarne oczy pełne łez.
Na miękkich nogach szła do drzwi
poraniona krzykiem,
mamusiu... proszę! chcę do domu!
***
W grudniowym oknie kilkanaście
wydmuchanych kołeczek.
( w Piekarach na dziecinnym nie ma odwiedzin)
Śnieg w kolorze viziru... zima stulecia.
Cztery godziny jazdy,
by w którymś zobaczyć na moment
oczy córki.
Czternaście miesięcy... za długo,
by ktoś jeszcze zapytał o jej zdrowie.