*** (Piękny jest...
i jego brak.
Słońce zachodząc,
wzmacnia.
Drzewa tak młode.
Wszystko.
Wypogodziło się albo
zachłysną.
I gdy tak nagle
ni z tego powodu,
przestaje boleć, jak
ni z tego przyszło,
na nowo tęsknić
za mgielne strofy,
bo
niewymagające
niczego ponadto —
kilku czynności,
abyś mógł sobie
swój świat ułożyć,
w pracy,
w zespole.
Przypominajką — być
już niepotrzebną.
Mogła przytulić, czasem,
od święta.
Cieszyć przygodną
całkiem się chwilą,
zazdrościć trzmielom
oraz motylom.
Mieć ulubiony
kubek z metalu,
drobinki słońca
na ganku z kawą.
W grynszpanie — zasnąć.
Gdy żyjesz.
A może jednak
chciałaby...
Aż tyle...