Historyjka o chłodzie, biedzie i życiu do bani
- szron posrebrzył gałęzie.
Orzeźwiająca polarna bryza,
przejęła władanie nad doliną.
Upośledzone promyki żółtego kolosa,
nie mają szans w wyścigu na ziemię.
Ciężkie odrętwiałe nimbostratusy,
zastawiły im drogę.
Nad szemrzącym potokiem,
zdegustowana sroka
wypatruje refleksów
- może coś przypłynie.
Zwichrzone kępki traw,
już dawno poddały się
chłodnej otulinie.
Bezdomne koty
po raz kolejny mierzą odstępy,
między brzegami przydrożnego rowu
a krzyki gospodarzy,
skazują je na potępienie.
W małych garbatych chatach
gdzie rozgrzane piece
nadają rytm pracy i snu,
liczne familie
w modlitwie upatrują długiego żywota.
Może i dotrwają do czasów
kiedy szary kamień,
cenniejszym będzie od złota.
Skłoniony żuraw
nad cembrowaną studnią,
przypomina egzotycznego patyczaka
który pilnuje swego listnego obejścia.
On zdaje się być
najcierpliwszym obiektem,
pośród zacofanych karykatur.
W zatęchłych obórkach
nerwowe ruchy inwentarza,
oznajmiają o przybyciu nieproszonego gościa.
Być może rudzielec
liczy na coś ekstra.
Wieczór okaże się
jego sprzymierzeńcem lub katem.
Dzieci zwabione zapachami
kaszy ze skwarkami i kapusty,
lokują się już w izbie
na drewnianych ławach.
Za chwilę gorący "delikates",
rozgrzeje ich brzuszki i dusze.
A pod lasem cicho
i nic nie wskazuje na to,
by zimowy czas
przyniósł ze sobą jakieś zmiany.
Póki komory i spichrze
coś w swym wnętrzu kryją,
ludziska chwalić będą każdy dzień.
Czasem tylko na tą smutną nutę
wilk zawyje...