Za niespełnione swe nadzieje
nikt nie usłyszy w ciszy głosu
a jego echo gdzieś na niebie
wplącze się w słowa bez patosu
znów się uśmiechnę do przyjaciół
choć zabrzmi głos fałszywym tonem
a ktoś wejść zechce w moje życie
niczym dzban pustką wypełniony
dróg nie odszukam kiedy mowa
zabłądzi nieraz w ciszy głuchej
i zmieni się w zbłąkane słowa
choć cisza prosi się o skruchę
dziś wiem to również że zostanę
pośrodku luster z swym odbiciem
i będę błądzić pośród bajek
które napisze o mnie życie
a ty obrazisz się za słowa
które ktoś szepnął mając za nic
że to jest tylko pusta mowa
a powtórzona przecież rani
za niespełnione swe nadzieje
bo ktoś miał własne brakło czasu
i tylko wokół świat się śmieje
a przyjaźń czmychła gdzieś do lasu